wtorek, 23 lutego 2010

Przerwa w nadawaniu...

Wszystkie trzy osoby, które przeczytały nasze dotychczasowe wypociny i jakimś cudem czekają na więcej upraszamy o cierpliwość i uspokajamy. Więcej owszem będzie, dalej gotujemy, mamy zwyczajnie mniej czasu na robienie zdjęć i spisywanie przepisów. Winą obarczamy sytuację na rynku nieruchomości we Wrocławiu i wiążącą się z nią niemożność znalezienia odpowiedniego lokum. Nie poszukujemy mieszkania tak dużego, by urządzić w nim etap Tour de France i z kuchnią wyposażoną, jak laboratorium Wiktora Niedzickiego, ale okazuje się, że dla wielu zwykły piekarnik jest nadmierną fanaberią.
A zatem kolejne potrawy ze zdjęciami i opisami przyrządzenia już wkrótce, najpewniej po weekendzie. Tymczasem zostawiamy Was na pastwę konkurencji. Pamiętajcie - ich jedynym celem jest otrucie Was wszystkich.

wtorek, 9 lutego 2010

Schabczak



Przez 50 lat komuny Polacy dali sobie wmówić, że szczytem kulinarnego wyrafinowania jest panierowany kotlet schabowy z ziemniakami i kapustą/mizerią/inna surówką, a spożywanie tegoż w niedzielę jest patriotycznym obowiązkiem Prawdziwego Lechity. Najwyższej klasy akcentem bywał niekiedy plaster ananasa z puszki, spoczywający na podsmażonej bułce tartej otulającej kotleta. O ile czasy, kiedy w mięsnym można było jedynie podziwiać haki w ścianie ja i Jedyna znamy głównie z opowieści, to wyrwa w kulinarnej świadomości rodaków, pozostawiona przez ten mroczny okres, trzyma się mocno. I proszę mnie nie zrozumieć źle - każdego obrażającego przy mnie cześć dobrze przyrządzonego schabczaka z młodymi ziemniaczkami i kapustką wyzywam na ubitą ziemię. Ale na Swaroga! Tak zacnemu mięsku można dać trochę poszaleć i od czasu do czasu przedstawić je innemu towarzystwu. Oto zatem jeden tylko ze sposobów na urozmaicenie niedzielnego obiadu ze schabem w roli głównej - kotlet z zapiekanym serem i jabłkiem podany z sosem - "marmoladą" żubrówkową i puree ziemniaczanym.



Składniki (porcja dla dwóch osób):
  • Dwa dość grube kotlety schabowe (nie rozbite!)
  • ok. 200g startego na grubej tarce sera edamskiego (lub innego podobnego)
  • ok. pół startego na grubej tarce raczej kwaśnego jabłka
  • 2-3 duże cebule
  • 150 ml Żubrówki
  • dwie stołowe łyżki cukru pudru
  • ok. 100 ml octu jabłkowego
  • 100g masła
  • oliwa z oliwek do smażenia
  • ziemniaki
  • słodka śmietanka
Umyte mięso oprószone solą i pieprzem rozbijamy delikatnie tępą strona noża, następnie podsmażamy po kilka sekund z każdej strony. Na wierzchu każdego z kotletów umieszczamy dość grubą warstwę startego sera wymieszanego dokładnie ze startym jabłkiem, po czym wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do ok 220 stopni aż do zrumienienia sera i upieczenia mięsa (ok 12-15 min.).
W czasie gdy piecze się mięso przygotowujemy sos. Na rozgrzane na patelni po kotletach masło wrzucamy cebule pokrojone w dość cienkie paski i smażymy na średnim ogniu do zrumienienia. W niedużym rondlu redukujemy Żubrówkę aby pozbawić jej alkoholu (gdy zaczyna parować, można ją podpalić, ale uwaga - płonień jest bardzo wysoki). Cebulę na patelni podsypujemy cukrem i karmelizujemy na ładny złoto - brązowy kolor. Dodajemy zredukowaną żubrówkę i po chwili wlewamy ocet, który również należy zredukować o ponad połowę. Jeśli sos będzie zbyt cierpki można dodać więcej cukru.
Gdy sos i mięso są gotowe podajemy z puree z ubitych ziemniaków ze sporym dodatkiem masła i słodkiej śmietanki oraz warzywami. Na zdjęciu propozycja podania ze słupkami marchewki i zielkoną fasolką szparagową. W kwestii dodatków jednak pozostawiam raczej wolna rękę.



Rosyjska dusza



Dzięki nieocenionej Iwi (pozdrówka!) na stole sylwestrowym pojawiło się takie oto cudo - bliny po rosyjsku. Super prosta, szybka, raczej niedroga przekąska. Doskonała na jakąś specjalna okazję dla dwojga (jeśli ktoś obchodzi Walentego to voila!), gdyż świetnie sprawdza się z szampanem, jest lekkostrawna i ma naprawdę sexy look. Panowie - to jest danie, które można zrobić dwoma lewymi rękami, a wrażenie jest murowane.
Najdroższa odtworzyła przepis Iwi, lekko go jednak zmodyfikowała. Zamiast małych placków kładzionych łyżką, jak to ma miejsce w większości przepisów na bliny, zrobiliśmy jednego dużego naleśnika, z którego wykrawaliśmy idealne kółeczka kieliszkiem.



Składniki:

Ciasto naleśnikowe:

  • Mleko
  • Jajka
  • Mąka
  • Odrobina oleju

Pozostałe składniki:

  • Jogurt bałkański
  • Czany kawior
  • Szczypiorek

Większość z nas potrafi przygotować ciasto naleśnikowe, w związku z tym nie będę tutaj szczegółowo opisywać jego przygotowania. Mikserem mieszamy jajka, mąke i mleko tak, aby ciasto było lejące, jednak dość gęste. Dodajemy do ciasta szczyptę soli, ale żadnego cukru! Naleśniki smażymy dość grube. Kiedy ostygną, kieliszkiem do wódki wykrawamy kółka.

Tak gotowe kółka układamy na talerz i nakładamy na nie troszkę jogurtu bałkańkiego, kawioru i drobno pokrojonego szczypiorku (dokładnie w tej kolejności). I to by było na tyle! Do tego szampan i można zajadać. Proste i szybkie :)



Przystawka

Zanim zaczniemy na dobre, kilka słów jako coś w rodzaju "statutu" niniejszego bloga.
Otóż rzecz będzie o jedzeniu. A jedzenie jest taką cudowną dziedziną, że przy okazji można sobie pozwalać na dygresje na dowolny właściwie temat, więc takich możecie się spodziewać w każdej przyszłej notce. Czym będzie się różnił od gazyliona mu podobnych? Pytanie jak najbardziej na miejscu. Dla niektórych może niczym, nam wydaje się jednak, że coś możemy wnieść do społeczności blogujących miłośników dobrej strawy. Po pierwsze tworzony jest przez damsko - męski duet autorów, co już wyróżnia go na tle bodaj 99% blogów tworzonych wyłącznie przez kobiety. Po drugie postaramy się za wszelką cenę uniknąć zadęcia jakie często towarzyszy pisaniu o dobrym jedzeniu. Spróbujemy pokazać, iż nie zawsze trzeba oddać jakiś organ do transplantacji, aby przygotować dziewczynie/chłopakowi całkiem wykwintne danie. Co nawet ważniejsze, będziemy przekonywać, iż nie trzeba być uczniem Escoffiera (kto nie wie niech googluje ;), żeby w kuchni poruszać się pewnie.
Zapraszamy zatem, komentujcie, subskrybujcie i takie takie!